Miłość

Volkswagen Van, który uratował nas przed samymi sobą

Zdjęcie: Kholifur Rohman / Shutterstock

Przedstawił mnie W — swojej nowo nabytej furgonetce Volkswagena — na naszej pierwszej randce. Do tego czasu już pracowała nad swoją magią.



Zaproponował sobotnią wiosenną wędrówkę, żeby się poznać. Dzień był wspaniały — pąki Colorado Aspen żółtozielone, gdy przeciągały światło, odległe szczyty alpejskie przyprószone jasnym białym śniegiem, niebo jednolicie jasnoniebieskie.



Ale W miał dla nas inne plany.

Zadzwonił do mnie na kilka minut przed planowaną godziną spotkania.

gorące cytaty kobiety

„Mój van nie chce się uruchomić. Zajmijmy się wędrówką. Czy możesz po mnie przyjechać?”



Moje serce utonęło. Znalazłem go na rogu Spruce i Colombia, z rękami w kieszeniach, gapiącego się tępo w szeroko otwarty tylny właz w silnik Ws. Kiedy się zatrzymałem, rozjaśnił się i pomachał.

– Szkoda, że ​​nie wiem, co się stało – powiedział, znów smucąc się. „Ona nawet się nie przewróci. Ale pozwól, że pokażę ci resztę.

Szybko zrozumiałem, dlaczego tak mocno upadł. Była ikoną – kwintesencją hipisowskiej furgonetki o delikatnym, znoszonym wyglądzie. Jej lusterka wsteczne były zardzewiałe i ziemiste. Jej powierzchowność miała kilka różnych odcieni różowej farby. Tam była historia.



Wewnątrz znajdowała się mini kuchnia i łóżko z tyłu. o czym marzyłem mieszkać na otwartej drodze z nią i Jon : niezależność, wolność i miłość.

Byłem pod wrażeniem i on to widział.



– Chodźmy coś przegryźć – powiedział, zatrzaskując pokrywę silnika. – Będę się tym martwić później.

Zrobiliśmy. Następnie pocałował mnie , nieśmiało, przez otwarte okno samochodu. Podniecenie wzrosło.

Jon i ja spotkaliśmy się nieco skandalicznie zaledwie kilka dni wcześniej, kiedy przyszedł do kliniki, w której pracowałem jako lekarz.



Potrzebował kogoś, kto zaszyłby mu ramię po upadku na rowerze górskim, a ja byłem tego dnia dostawcą na izbie przyjęć.

Uderzyła mnie jego uroda od samego początku: niesforne blond włosy, kwadratowe, poważne rysy twarzy i atletyczne ramiona. Wiedziałem, że umawianie się z pacjentem przez lekarza było naruszeniem etyki - oraz nawet przez kilka minut ale pasja od samego początku przeważała nad rozsądkiem. Po skierowaniu go do specjalisty poprosił o mój numer, a ja chętnie (z podnieceniem) się podporządkowałem.

Wszystko wystartowało jak pożar podczas wichury. Chemia. Jego dotyk. Zastanawiałem się, czy W końcu znalazłam „tego jedynego” .

Był pianistą klasycznym – bez względu na to, że nie występował od lat. Podziwiałem go, ponieważ zdecydował się na uprawianie swojej sztuki, podczas gdy ja przeszedłem nudną drogę szkoły medycznej i pełnoetatowej pracy. Poza tym wiele nas łączyło.

On też był miłośnikiem alpejskiego terenu i trochę towarzyskim pariasem w niezwykle bogatym, przesyconym sportowcami Telluride. Nasze różnice — na przykład to, że miałem zabezpieczenie finansowe, podczas gdy on walczył o opłacenie lawety, czy tak palił dużo trawki, kiedy ja nawet nie piłem — Byłem pewien, że można przeoczyć.

Kilka tygodni później spaliśmy razem po raz pierwszy u niego i obudziłam się cudownie, jego ciepłe ciało było obok mnie.

Ale zaskoczył mnie, przebijając bańkę miłości, prosząc o trochę „tego środka przeciwbólowego” (tj. Vicodin), który otrzymał po naprawie urazu. Czy wykorzystywał mnie, by uzyskać dostęp do narkotyków?

'Nie!' Powiedziałem bez wahania. „Nie jestem już twoim lekarzem. Spotykamy się!”

Wyglądał na zawstydzonego i upuścił. I żałowałem mojej zdecydowanej odpowiedzi. Zanim wsiedliśmy do furgonetki, żeby pojechać do mojego samochodu, już się wyłączył, mocno ściskał kierownicę i zacisnął usta.

Jakby wyczuwając doskonałą okazję, W wykonała kolejne ujęcie. Z jakiegoś tajemniczego miejsca po stronie pasażera, gdzie siedziałem, znikąd zaczął dobiegać powtarzający się, rozdzierający uszy dźwięk.

Jon wcisnął hamulce i zaczął przypadkowo uderzać w różne rzeczy. 'Co do cholery', powiedział, teraz rozbijając kreskę dłonią. Cudem wydawało się, że zadziałało. Nastąpiła sekunda lub dwie błogosławionej ciszy. Zaczął jednak jechać i przenikliwy hałas powrócił z pełną siłą. 'K***', powiedział ponownie. – Uderz – powiedział.

'Co? Ja?'

'Tak ty! Kreska! Uderz w kreskę!”

Bez wigoru zastosowałem się kilka razy i widziałem, że był rozczarowany.

Pikanie nie ustępowało.

Opuściłem okno. To nie pomogło. Po kwadransie z radością wysiadłem z samochodu.

Jon powiedział mi później, że hałas ucichł w tym momencie i nigdy nie wrócił. Powiedziałem mu, że myślałem, że możemy być radzenie sobie z trójkątem miłosnym. On śmiał się.

Miesiąc później, wciąż byłem oczarowany . Jon też był, jak sądzę, i wspaniałomyślnie zgodził się wziąć tydzień wolnego od pracy jako kierowca autobusu i zabrać mnie do W na 10-dniową podróż do Północnej Kalifornii, gdzie miałam zaplanowane dwie rozmowy kwalifikacyjne na rezydenturę psychiatryczną.

Spędziliśmy dwie noce w hotelu w North Beach w San Francisco, żebym mogła się posprzątać i wyglądać profesjonalnie.

Po pierwsze obudziłem się wcześnie, a mimo to Jon spał. Więc wziąłem taksówkę.

Kiedy wróciłem, Jon był zły. „Mogłem cię odwieźć, dlaczego się nie pożegnałeś?” Czułem się zdezorientowany, dopóki nie kontynuował. 'Co my robimy? Co ty robisz ze mną? Niedługo wyjeżdżasz na rezydenturę. Przeprowadzka do Kalifornii. Gdzie pasujemy?”

Ach, pomyślałem. Oto był. Miał też dobry punkt. „Nie wiem, do czego to zaprowadzi, ale czuję się tak dobrze – po prostu chcę, aby sprawy potoczyły się naturalnie” – odpowiedziałem.

Jego twarz opadła; Poczułem, że zbliża się coś ciemnego.

Następnego ranka odkryliśmy, że tylne drzwi W były otwarte, prześcieradła na piankowej podkładce łóżka były potargane i trochę wymiocin na ulubionej kurtce Jona. Łatwo było wydedukować, że ktoś, prawdopodobnie bezdomny lub nietrzeźwy, trafił do niej i wykorzystał ją jako tymczasowe schronienie.

Poczułam chichot uciekający z moich ust, a on rzucił mi spojrzenie. Wcisnąłem to.

– Zapomniałeś zamknąć tylne drzwi? on zapytał.

„Nie wiem, nie sądzę”.

– Ugh – westchnął tylko i usiadł na siedzeniu kierowcy, zostawiając tam wymiociny, by się zaogniły. Ugryzłam się w język i znalazłam swoje miejsce obok niego z przodu, próbując wymyślić, co powiedzieć dalej.

Kiedy wyjeżdżaliśmy, wyobraziłem sobie, że W wczoraj wieczorem otwiera boczne drzwi, kiedy spaliśmy, i machamy do niewidocznego nieznajomego, który ma jeszcze jeden kamyk w naszym wspólnym bucie.

W końcu wywiady zostały zakończone, kurtka Jona wyszorowana do czysta, oboje znów poczuliśmy się lżejsi.

Przed nami sześć dni, wspólna miłość do przyrody, brak planów i W. Wybrałem na mapie miejsce w pobliżu wybrzeża, na północ, z kempingiem i pojechaliśmy. Miałam zapasy do przygotowania gorącej kawy i naleśników z jagodami następnego ranka, mając nadzieję powitać jutrzejszy świt wśród radośnie ćwierkających ptaków.

Kiedy Jon zmęczył się krętymi drogami, przejąłem kontrolę. Znalazł drogę na tył furgonetki, aby się położyć, który wkrótce wypełnił się smrodem pączków i ucichł.

Jeździłem więcej. Zachód słońca.

Gdzieś około dziesiątej znalazłem zakręt, którego potrzebowaliśmy na nieuchwytny kemping. Droga była wciąż wybrukowana, ale pokryta koleinami, więc zwolniłem.

Mijały minuty. Wielkie ciemne drzewa z gigantycznymi pniami czaiły się jak potwory, coraz bardziej gęste. Minęła ponad godzina, odkąd mieliśmy ślady świateł samochodów, miast czy ludzi. Tylko my troje i drzewa. Jeszcze trochę, pomyślałem. Jon chrapał i jego album Phish rozpoczął się po raz czwarty tego dnia.

Nagle dreszcz, kaszel i szarpnięcie. W zatrzymał się, zmarznięty.

W zaprzeczeniu kilka razy przekręciłem kluczyk w stacyjce, pompując gaz. Nic. Potem spróbowałem ponownie. Znowu nic. Potem zatrzymałem się, nie chcąc zalać silnika.

„Ci**” – odetchnąłem. 'Cii**.' Jon znów chrapał. W końcu, zbierając się na odwagę, powiedziałem: „Jon, myślę, że mamy problem. Czy możesz się obudzić?

'Gdzie jesteśmy?'

'Dobre pytanie?' Odpowiedziałem. – Furgonetka nie żyje.

„Jezu, jest jak północ” – wykrzyknął patrząc na zegarek.

Jon usiadł za kierownicą, kilka razy przekręcił kluczyk, kiedy patrzyłem, i nie miał szczęścia.

„Blokujemy drogę w szczerym polu” – powiedział dalej. 'Co zrobimy?'

Znowu chęć chichotu. Cała ta sytuacja była tak ekstremalna, że ​​aż śmieszna. A może ja też zostałem ukamienowany od biernego palenia.

– Myślę, że W chce nas zerwać – wypaliłem.

Jednak Jon był wkurzony i nie miał humoru, przez co ja też się wkurzyłem. To nie było tak, że byliśmy pod jakąkolwiek groźbą czy coś. Dlaczego obracał to w tak wielką sprawę?

Z wysiłkiem, ja sterowałem, Jon pchał, wtoczyliśmy ją w dół wzgórza, by się rozjechała, była martwa, cicha, ciężar. Znowu starałem się pogodzić z rzeczami, ale Jon po prostu usiadł na krawędzi tylnych drzwi przesuwnych furgonetki i westchnął, trzymając głowę w dłoniach. W końcu o drugiej w nocy oboje rozbiliśmy się plecami do siebie, nie dotykając się.

W drodze do domu powietrze wypełniła ciemna, ciężka cisza.

lew kobieta znak zodiaku

Mój pager od czasu do czasu wyłączał się — moi pacjenci potrzebowali doładowania. A kiedy to się stało, wyraźnie wzrosła irytacja Jona. Spędził dużo czasu z tyłu, w podobnej do Linusa chmurze dymu.

„Myślę, że powinniśmy to zakończyć”, powiedzieliśmy oboje, praktycznie zgodnie, zaledwie kilka dni po powrocie do Telluride. Potem przeszliśmy do mówienia o rzeczach powierzchownych i ostatecznie rozstaliśmy się polubownie.

Często zastanawiam się, czy to, co stało się z W, było czymś w rodzaju boskiej interwencji.

Przez lata randkowania zawsze byłam okropnym sędzią, kto był dla mnie najbardziej odpowiedni, długoterminowo i nadmiernie podatny na ślepotę wywołaną przez narkotyki miłosne.

W tamtym czasie kwestionowałem intencje W, ale teraz lubię myśleć, że leży nam na sercu nasze dobro: że to ona – nie ja, a nie Jon – uratowała nas dwoje od tego, co mogło trwać znacznie dłużej. niskiej agonii i ambiwalencji.

Za to jej dziękuję.